sobota, 22 maja 2021

, , ,

Make P:rem - UV Defense Me. Blue Ray Sun Fluid SPF50+ PA++++

Krem z filtrem UV o bardzo wysokiej ochronie (?), zawierający tzw. filtry fizyczne / mineralne.

Dziś dowiedziałam się, że został wycofany, zastąpiony innym.

Niestety, nie udało mi się znaleźć informacji czy wycofanie go było skutkiem nieosiągania deklarowanej ochrony SPF, jak ma to miejsce w przypadku bardzo wielu koreańskich kremów z filtrem, a szkoda...
Bo na skórze zachowuje się bardzo ładnie: nie jest tłusty, nie bieli jakoś szczególnie, nie podrażnia, nie szczypie w oczy.
Matuje, czasem może zbyt mocno. Dlatego nakładam pod niego krem o bardziej otulającej formule.

Skład: Water, Cyclomethicone, Zinc Oxide, Titanium Dioxide (CI 77891), Propanediol, Polyglyceryl-3 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Dicaprylyl Carbonate, Cetyl Ethylhexanoate, 1,2-Hexanediol, Disteardimonium Hectorite, Magnesium Sulfate, Hydrogen Dimethicone, Aluminum Hydroxide, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Stearic Acid, Dimethicone Crosspolymer, Phenyl Trimethicone, Prunus Amygdalus Amara (Bitter Almond) Kernel Oil, Camellia Sinensis Leaf Extract, Pyrus Malus (Apple) Leaf Extract, Ethylhexylglycerin, Octyldodecanol, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower Extract, Glycerin, Betula Alba Juice, Panthenol, Dipropylene Glycol, Echium Plantagineum Seed Oil, Xylitylglucoside, Salvia Hispanica Seed Extract, Sodium Palmitoyl Proline, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, Centella Asiatica Extract, Houttuynia Cordata Extract, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Anhydroxylitol, Marrubium Vulgare Extract, Butylene Glycol, Xylitol, Fructooligosaccharides, Saccharide Hydrolysate, Pullulan, Cardiospermum Halicacabum Flower/Leaf/Vine Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil Unsaponifiables, Glucose, Pentylene Glycol, Citric Acid, Madecassoside, Sorbitan Sesquioleate, Tocopherol, Nymphaea Alba Flower Extract, Sodium Hyaluronate.

Skład całkiem przyzwoity, nie ma zapachu, nie zawiera szczególnie podrażniających składników. Ochrona opiera się na cynku i dwutlenku tytanu (po 7,5% każdego, *źródło*), w składzie kilka ekstraktów roślinnych, nawilżaczy, łagodzące: pantenol i madekasozyd.
Przyznaję, że z jednej strony żałuję, że został wycofany, ale z drugiej bardzo żałuję, że nie umiem zaufać mu w kwestii ochrony przed UV. To był mój ostatni krem z filtrem i, póki co, przedostatni kosmetyk z Korei.
Oszustwa, związane z ochroną UV w koreańskich kremach przeciw UV, a także ogólny sposób dopuszczania kosmetyków do sprzedaży w Korei (*źródło*) nadszarpnęły moje zaufanie do tzw. K-Beauty.

Konsystencja kremu
Po rozprowadzeniu
Po rozsmarowaniu
Po minucie
Na miarce 1 gram
Udostępnij:
Czytaj więcej

piątek, 21 maja 2021

, ,

Oleje w pielęgnacji cery vol.I

Zdjęcie wykonane przez Chelsea Shapouri, pochodzi z serwisu Unsplash.

Nie tak dawno usłyszałam, że nie należy stosować na skórę pojedynczych olei (sprzedawanych jako półprodukty kosmetyczne ), ale można stosować sera olejowe, składające się z kilku. Jest to dla mnie zupełnie nielogiczne. Dlaczego stosowanie ser olejowych miałoby nie niszczyć naszej cery jak to rzekomo robią pojedyncze oleje? W jaki sposób olej X miałby być szkodliwy solo, podczas, gdy w mieszance: olej X +olej Y (+ ewentualnie inne) miałby już działać cuda?

Sprostuję na początku: stosowanie poszczególnych olei absolutnie nie jest gorsze od stosowania ich mieszanek i w żaden sposób nie niszczy cery! Wręcz przeciwnie: uważam, że na początku przygody z olejami warto próbować kilka pojedynczych olei, niż stosować ich mieszanki. Po to, by choćby metodą prób i błędów dopasować oleje do potrzeb naszej skóry. I jeżeli np. wiemy już, że nasza cera lubi i służy jej olej X, Y, Z – wtedy można poszukać mieszanek zawierających w głównie mierze te oleje.

Dostępnych jest bardzo wiele materiałów, popartych rzetelnymi badaniami, dotyczących pozytywnego wpływu stosowania olei roślinnych na skórę. Są także oleje działające negatywnie. Skuteczność olei zależy w główniej mierze od ich profilów kwasów tłuszczowych. Uważa się, że najwięcej korzyści przynosi stosowanie olei o wysokiej zawartości kwasu linolowego (tabelka olei wg składu i nasycenia kwasów tłuszczowych).

Natomiast oleje z wyższą zawartością kwasu oleinowego mogą być szkodliwe dla bariery skórnej (badanie: olej słonecznikowy i olej z gorczycy).

Korzyści ze stosowania olei na skórę to nie tylko naprawa bariery naskórkowej, ale i ich działanie przeciwutleniające, przeciwzapalne i wspomagające gojenie się ran. Poprzez swoje działanie okluzyjne zapobiegają utracie wody (TEWL). Zawarte w olejach związki fenolowe, fosfolipidy i tokoferole (wit.E) modulują równowagę bariery skórnej i stany zapalne. Nasilają syntezę ceramidów.

Przykładowo:
- znane i popularne masło shea ma silne działanie przeciwzapalne , a krem z masłem shea w leczeniu AZS ma skuteczność porównywalną do prekursorów ceramidu: *źródło*.
- olej z awokado zwiększa syntezę kolagenu i zmniejsza liczbę komórek zapalnych (badania, niestety, na szczurach): *źródło*, *źródło*.

Takich przykładów, łącznie z podawaniem odnośników do badań można przytaczać dziesiątki. Dla zainteresowanych podaję dwa, w miarę ogólne: *pierwsze*, *drugie*.

Dlatego nie mogę zgodzić się z uogólnieniem, że olei nie nakładamy na skórę ! I że tylko sera olejowe (najlepiej jeszcze promowanych marek) są skuteczne i zwyczajnie dobre.
Nie musimy bać się ich, wręcz przeciwnie: możemy im zaufać bardziej niż wielu kosmetykom napakowanym niepotrzebnymi wypełniaczami, substancjami zapachowymi, kontrowersyjnymi składnikami. Możemy je bez jakichkolwiek obaw włączyć do codziennej pielęgnacji, dobierając pod kątem potrzeb i stanu skóry. Oczywiście – sam olej nie zastąpi kompleksowej pielęgnacji, ale doskonale ją uzupełnia.
Jest wiele miejsc, gdzie kupić można małe pojemności olei, aby przetestować je na własnej skórze. Istotne jest, aby były to oleje zimnotłoczone i nierafinowane (co w serach olejowych od typowych marek kosmetycznych dość rzadko się zdarza). Dobrze jest nakładać olej na wilgotną od toniku / hydrolatu / serum skórę, a całość domknąć dobrym - dobranym do naszych potrzeb - kremem.
Kiedy już poznamy kilka olei i ich działanie na naszą cerę – wtedy możemy szukać mieszanek zawierających takie, lub podobne oleje (bądź zrobić samemu – nie jest to wielką sztuką i nie trzeba przy tym aż tak uważać, jak przy własnoręcznym robieniu innego kosmetyku).

O pozytywnym wpływie olei na skórę przekonałam się wiele razy.
Dawno, dawno temu (na szczęście)...w czasach silnego trądziku... używanie oleju z tamanu wręcz uratowało mi cerę. Odstawiłam wówczas wszystkie kosmetyki apteczne, przeciwtrądzikowe, a zainteresowałam się bardziej naturalną pielęgnacją. Na pierwszy ogień poszedł właśnie olej z tamanu, znany z właściwości antybakteryjnych i przeciwgrzybiczych. To był mój główny krok w pielęgnacji: ten olej mieszany z czystym żelem aloesowym. Oczywiście, zmieniłam też sposób oczyszczania cery – bez żadnych agresywnych peelingów, antybakteryjnych żeli do mycia itp. Nie używałam wówczas żadnego kremu na tzw. domknięcie pielęgnacji (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że powinnam), a moje „tamanowo-aloesowe” serum kładłam na skórę zwilżona hydrolatem. Pamiętam, że znaczną poprawę zauważyłam po ok. 2 tygodniach. Później, po wygojeniu ropnych zmian zapalnych, stosowałam olej z tamanu w mieszance z kwasem LHA (lipohydroksylowym), co w pewnym stopniu zmniejszyło ilość zaskórników. Efekty tak prostej pielęgnacji popchnęły mnie wówczas w kierunku kosmetyków „samorobionych” i naturalnych. Ale i cera miała inne potrzeby, nie była jeszcze w zaawansowanej fazie starzenia się.
Oczywiście – moje doświadczenie absolutnie nie wskazuje i daje pewności, że i u kogoś innego olej z tamanu wyleczy trądzik. Trądzik może mieć różne podłoże, różne są jego przyczyny i pierwszym krokiem powinna być konsultacja z dobrym lekarzem.
Mnie, jednak, pomógł na pewno. I na pewno nie zniszczył mi w żaden sposób cery, nie spowodował odwodnienia czy mocniejszego przetłuszczania się.
Kolejne oleje, które niemal zawsze mam w lodówce (oleje nierafinowane i zimnotłoczone najlepiej trzymać w chłodnym miejscu) to olej z czarnuszki i wiesiołka. To są moje „leki” antyalergiczne. Przy jakimkolwiek podrażnieniu, wyprysku alergicznym itd. żaden preparat nie sprawdza mi się tak dobrze.

Używałam bardzo wielu różnych olei. Jestem ich zdecydowaną fanką. Cieszę się także, że pozytywne efekty stosowania olei na skórę mają od dawna mnóstwo naukowych potwierdzeń.
W przyszłości na pewno opiszę moich ulubieńców.

Jeszcze jedno, a właściwie dwa:
- po pierwsze: olej, nie "olejek"! Olejek to może być eteryczny, a to już zupełnie coś innego,
- po drugie: oleje i sera olejowe nie nawilżają (bo bardzo często widzę taki opis w sklepach). Jak już wspomniałam; jedną z niewielu funkcji oleju jest zapobieganie utracie wilgotności poprzez działanie okluzyjne, nie zaś dostarczanie jej.

Udostępnij:
Czytaj więcej

czwartek, 20 maja 2021

, , , , ,

Cienie z "naturalnej półki" - Omnia Botanica


Kolejny prezent od Ani -dziękuję!.

Dotychczas miałam w swoim zbiorze naturalne cienie od PuroBio, Lily Lolo, Benecos, Lavery, Alverde, Alterry oraz kilkanaście sypkich wersji od marek mineralnych. I o ile do sypkich mineralnych cieni pod względem pigmentacji nie miałam żadnych zarzutów to sypka forma zdecydowanie nie jest dla mnie. 

Cienie z Lily Lolo (paletki) oceniam nisko... Benecos - w miarę dobrze. PuroBio- kilka było rzeczywiście dobrych, ale kilka...szkoda słów. Alverde, Alterra i Lavera - bardzo różna jakość....

Mam paletkę w kolorze 02 - piękne, neutralne, ciepłe (ale nie wpadające w rdzę) kolory.

Skład: Mica, CI 77491, Kaolin, Caprylic/Capric Triglyceride, CI 77499, Magnesium Stearate, Copernicia Cerifera Cera, Isocetyl Stearoyl Stearate, CI 77492, Pentylene GlycoL, Glyceryl Caprylate, Magnolia Officinalis Bark Extract.

Poszczególne składniki są dobrze opisane na stronie Rossmana (na dole). Skład jest bardzo dobry. Żadnych drażniących czy alergizujących substancji, kontrowersyjnych konserwantów czy niepotrzebnych wypełniaczy. Bez substancji zapachowych.

Konsystencja: masełkowa, ale nie tłusta (dzięki dobrze dobranym emolientom), cienie nie kruszą się, nie osypują, dobrze przylegaja do powieki (nawet bez bazy), nie zbierają się. Są dość trwałe (do 8 godzin, później nieco bledną).

Maty bardzo dobrze napigmentowane. Nie jest to szalony pigment, do jakiego przyzwyczaić chce nas obecna moda, ale naprawdę solidny. Błyski to żadne "turbobrokaty", bardziej w kierunku lśniącej tafli. Powiedziałabym, że to taki "zagęszczony" błysk cieni Charlotte.

Pracuje się z nimi ...świetnie ! Rozcierają się do chmurki", nie tworzą plam, można je budować. Błyski współpracują z pędzlem (i palcem). Wyglądają ślicznie na dojrzałej powiece, absolutnie nie podkreślając załamań.

Powiem szczerze, że naciemniejszym brązem z tej palety pracuje mi się lepiej niż ciemnym brązem z palety Sultry Anastasii Beverly Hills. Kolory u mnie na powiece nie ocieplają się, właściwie wyglądają jak w palecie.

Przepraszam za jakość swatchy , nie zauważyłam, że nabrałam zbyt dużo cienia , stąd ta ciemniejsza kropka. 

Nie spodziewałam się, że cienie z "naturalnej półki" mogą być tak dobre. I to jeszcze w tak przystępnej cenie (29,99PLN- w polskim Rossmanie)

Zdecydowanie zajmą należne im miejsce w ulubieńcach, wśród cieni od Charlotte, Viseart, Lime Crime, Pat MCGrath czy BH Cosmetics.

Na pewno też planuję kolejne spotkania z tą marką.

Z pełną odpowiedzialnością polecam każdemu, nie tylko fanom kosmetyki naturalnej.


Udostępnij:
Czytaj więcej

środa, 19 maja 2021

Bitwy: dlaczego i po co?

 Zrobiłam już pierwszą bitwę, a  nie wyjaśniłam po co...

Bitwy będą miały na celu między innymi porównanie składów produktów o tym samym przeznaczeniu,  porównanie kolorystyki. W bitwach pokazywane będą kosmetyki o tym samym głównym składniku aktywnym (np. sera z witaminą C) a o różnych składach i cenach. Będą tu zamienniki (nie kopie!) kosmetyków do makijażu, np. cienie z taniej palety bardzo podobne do cieni z droższej palety (które w całości nie wyglądają jak siostry bliźniaczki).

Wpadłam na ten pomysł przeglądając dostępne obecnie sera z niacynamidem. Rozbieżność cenowa kosmetyków z tym składnikiem wręcz powala. 

Mam też w swojej małej kolekcji kilka kosmetyków do makijażu, które absolutnie nie różnią się wyglądem i zachowaniem na skórze, a mają zupełnie inne składy i ceny.

Czasem będą to bitwy zarówno z rodzaju tych z poprzedniego postu o pomadkach, jak w formie przedstawienia kilku produktów oraz ich składów (czasem szerzej omówionych, czasem pewnie nie...).

Po to, by pamiętać, że MAMY WYBÓR. Nie musimy mieć tego, co jest modne, co mieć wypada, tego co czasem wręcz atakuje nas z Instagrama czy YouTube'a. Możemy kupić tani kosmetyk, który w działaniu nie będzie wcale różnił się od tego za "miliony monet", a możemy tez kupić drogi, bo na to właśnie mamy ochotę. 

W bonusie stare zdjęcie z Budapesztu




Udostępnij:
Czytaj więcej
, , , , ,

Bitwa: pomadki: Pat McGrath Labs i ... Essence

Do napisania tego postu natchnął mnie film Ani LukAnn, przybliżający kilka produktów Pat. Na filmie pomadka uległa rozwarstwieniu. Z ciekawości poszukałam składu tej pomadki i....

Pat McGrath Labs LiquiLUST™: Legendary Wear Matte Lipstick, cena ok.31 euro. 

Skład: 

-Isododecane (izododekan): emolient, składnik zmiękczający, pochodna parafiny, ułatwia aplikację produktu i rozprowadzenie do po skórze. Bezpieczny dla skóry i włosów.

-Cyclopentasiloxane (dekametylocyklopentasiloksan, cyklopentasiloksan): emolient tzw. suchy (nie pozostawia tłustej warstwy), silikon lotny - odparowuje ze skóry po kilku godzinach ze względu na niskie ciepło parowania, poprawia łatwość aplikacji, zapobiega smugom czy plamom. Wygładza, tworzy na powierzchni skóry warstwę okluzyjną, zapobiegając utracie wody. Bezpieczny dla skóry i włosów.

- Trimethylsiloxysilicate (trimetylosiloksykrzemian): emolient suchy, tworzy na powierzchni skóry okluzyjną, nie lepką warstwę. Użyty w kosmetykach do makijażu zwiększa ich trwałość, w kosmetykach z filtrami UV zwiększa wodoodporność.

- Dimethicone (dimetikon, polidimetylosiloksan): emolient suchy, silikon, wpływa na odczucia sensoryczne podczas aplikacji, ułatwia rozprowadzanie, daje efekt wygładzenia, zmniejsza lepkość produktu. Odporny na działanie temperatury i wody, do zmycia wymaga lekkiego detergentu. Bezpieczny dla skóry i włosów.

- Diisostearyl malate (Jabłczan dwójizostearylu): emolient, lipid syntetycznego pochodzenia, używany głównie z kosmetykach do ust. Może wywoływać alergie kontaktowe, *źródło*

- Kaolin (glinka porcelanowa): w kosmetykach kolorowych pełni funkcję rozjaśniającą, przeciwzbrylającą. Silnie absorbuje wilgoć i tłuszcz, służy do rozprowadzania pigmentów, popularny wypełniacz. Bezpieczny dla skóry.

- Dimethicone Crosspolymer (kopolimer dimetikonu): składnik filmotwórczy, ułatwia aplikację kosmetyków nadając im poślizg, optycznie wygładza. Wiąże / zawiesza substancje nierozpuszczalne w kremowych lub płynnych formułach, rozprasza równomiernie pigmenty, zapobiega ich wytrącaniu z formuły. Bezpieczny dla skóry.

- Synthetic beeswax (wosk syntetyczny): emolient tłusty, substancja zagęszczająca, stabilizator emulsji, koemulgator. Bezpieczny.

- Disteardimonium Hectorite - zagęstnik pochodzenia mineralnego,stabilizator, reguluje lepkość. Bezpieczny.

- Silica Dimethyl Silylate, nano (sylilan dimetylowy krzemionki): substancja przeciwzbrylająca. Badania nie wykazują toksyczności, ale zaleca się ograniczanie używania nanocząstek.

- Vinyl Dimethicone/Methicone Silsesquioxane Crosspolymer: poprawia własciwości aplikacyjne, nadaje jedwabiste odczucie przy aplikacji oraz efekt "soft focus". Bezpieczny.

- Propylene Carbonate (węglan propylenu): rozpuszczalnik, stosowany także do rozprowadzania substancji nierozpuszczalnych w wodzie. Zwiększa plastyczność i zmniejsza lepkość produktu. Bezpieczny, ale w wyższych stężeniach (które nie mają zastosowania w przemyśle kosmetycznym) może być lekko podrażniający.

- BHT (butylowany hydroksytoluen): konserwant, antyutleniacz hamujący utlenianie lipidów. Używany w kosmetykach w bardzo niskich stężeniach uznany za bezpieczny, natomiast w wyższych stężeniach jest środkiem toksycznym *źródło*, *źródło*

- Ethylhexyl Methoxycinnamate (Metoksycynamonian oktylu lub metoksycynamonian etyloheksylu lub oktinoksat, Eusolex 2292, Uvinul MC80): absorbent promieniowania UVB, używany również w celu zapobiegania psuciu się kosmetyków pod wpływem promieni UV. Substancja bardzo kontrowersyjna, w wyższych stężeniach może zaburzać gospodarkę hormonalną. Wciąż trwają badania, mające potwierdzić wpływ oktinokstatu zarówno na organizm ludzki, jak i na środowisko. *źródło*, *źródło*, *źródło*

- Tocopheryl acetate (octan tokoferylu, witamina E): silny antyoksydant, hamuje rodnikowe utlenianie lipidów w naskórku i skórze właściwej, wzmacnia barierę naskórową, hamuje transepidermalną utratę wody (TEWL), wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, ogranicza szybkość zachodzenia procesu utleniania zawartych w kosmetyku składników tłuszczowych.

Phenoxyethanol (fenoksyetanol): konserwant, uznany jako bezpieczny w ilości do 1%, *źródło*

- Titanium Dioxide (CI 77891) (dwutlenek tytanu): filtr UV, pełni funkcję pigmentu oraz substancji zagęszczającej.

- Iron oxides: CI 77491, CI 77492, CI 77499 (tlenki żelaza): pigmenty, barwniki.

- RED 7 LAKE CI 15850: pigment czerwony.

Essence STAY 8h MATTE Liquid Lipstick, cena ok.3 euro

Skład:

-Isododecane (izododekan): jak wyżej

- Dimethicone (dimetikon, polidimetylosiloksan): jak wyżej

- Cyclopentasiloxane (dekametylocyklopentasiloksan, cyklopentasiloksan): jak wyżej

- Isohexadecane (izoheksadekan): emolient suchy, nadaje miękkość i elastyczność, zapobiega kruszeniu w produktach typu sztyft, ułatwia aplikację i rozsmarowywanie, rozpuszczalnik substancji nierozpuszczalnych w wodzie

-Kaolin (glinka porcelanowa): jak wyżej

-Mica (mika): substancja wypełniająca i przeciwzbrylająca, zmniejsza przezroczystość kosmetyków, odbija i rozprasza światło, przez co nadaje efekt rozświetlonej i wygładzonej skóry.

-Silica Dimethyl Silylate (sylilan dimetylowy krzemionki): jak wyżej, tylko tu nie występuje w formie nanocząstek

-Trimethylsiloxysilicate (trimetylosiloksykrzemian): jak wyżej

-PEG-8 Beeswax : wynik estryfikacji frakcji wolnych kwasów tłuszczowych naturalnego wosku pszczelego glikolem polietylenowym (PEG-8). W ten sposób wolne kwasy tłuszczowe wosku pszczelego zostały przekształcone w estry glikolu polietylenowego.Samoemulgujący się wosk, tworzący stabilne emulsje typu olej w wodzie. Działa jako koemulgator w połączeniu z takimi korzyściami jak: żelowanie oleju, hamowanie krystalizacji, modyfikacja konsystencji i dyspersja pigmentu; zapewnia łatwość emulgowania, poprawę jednorodności produktu, stabilność i właściwości nawilżające oraz zmniejszoną okluzyjność i kleistość; poprawia teksturę, rozprowadzenie pigmentu, jednorodność oraz hamuje migrację składników lipidowych i barwnikowych. Bezpieczny.

-Disteardimonium Hectorite: jak wyżej

-Cera Microcristallina - Microcrystalline Wax (wosk mikrokrystaliczny) : substancja wiążąca i stablilizująca emulsje, regulator lepkości, koemulgator, funkcja okluzyjna. Bezpieczny.

-Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej z żożoby / chochoby): kompozycja składników tego oleju zbliżona jest do ludzkiego sebum. Wykorzystywany jest jako emolient, zapobiega TEWL, zawiera fitosterole, sprzyja regeneracji naskórka, wykazuje działanie antybakteryjne, zawiera witaminy z grupy B, witaminę E, miedź, cynk, selen, chrom, jod. Bezpieczny.

-Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopherol (witamina E w oleju słonecznikowym): działanie dokładnie jak wyżej przy Tocopheryl acetate, z tym, że wykazuje się nieco mniejszą stabilnością.

-Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate: przeciwutleniacz zabobiegający degradacji oksydacyjnej kosmetyku, np. odbarwieniom, stabilizuje formę kosmetyku. Bezpieczny *źródło*. BARDZO DOBRA ALTERNATYWA DLA BHT.

-Phenoxyethanol (fenoksyetanol): jak wyżej

-Parfum (Fragrance): może to być bezpieczny konserwant Naticide (zapisywany w INCI pod nazwą "parfum" lub "fragrance") a mogą być to substancje zapachowe o stężeniu poniżej 0.01% (bo wtedy nie trzeba wymieniać ich z oficjalnej nazwy). W tym przypadku obstawiam właśnie substancje zapachowe.

-A na końcu składu mamy już tylko pigmenty, nie widzę sensu ich wypisywać.

Czemu szminka rozwarstwiła się ? Nie wiem, ale być może formuła nie udźwignęła ilości pigmentów bądź transportowana była w cieple... Ale nie o to mi przecież chodzi 😜.

Gdyby ktoś pokazał mi oba składy, nie mówiąc który jest czyj,  to bez wahania przypisałabym skład Essence pomadce Pat. I już słyszę głosy oburzenia, że nie liczy się skład a formulacja.

Sama tak często myślałam. Kompletnie nielogicznie zresztą. Bo co mi po owej formulacji z kiepskich i tanich składników? - czy mam zwracać uwagę tylko na właściwości aplikacyjne ?  Czy mam być wniebowzięta, że "to mi się tak ładnie nosi, jest milusie, więc jest warte swojej ceny"? Nie, moi drodzy. Owa formulacja, którą tak często usprawiedliwia się zwyczajnie kiepski skład to technologia produkcji + składniki użyte. Oczywiście, bardzo często kosmetyk napakowany niepotrzebnymi wypełniaczami, dyskusyjnymi konserwantami itp. będzie się lepiej nosił, będzie się go lepiej aplikowało i być może będzie dawał przyjemniejsze odczucia na skórze...Dzięki konkretnej technologii produkcji może mieć przyjemniejszą formułę (nie formulację;) . Nie jestem "składowo ortodoksyjna", nie jestem przeciwko niektórym "umilaczom" konsystencji itd. Ale jestem przeciwko wciskaniu nam kitu. 

Jeśli taka popularna, drogeryjna marka może np. zastąpić bardzo kontrowersyjny BHT innym przeciwutleniaczem, nowocześniejszym i bezpieczniejszym to od marki wysokopółkowej wymagam jeszcze więcej.

Czy warto stawiać tylko na komfort używania ? Czy np. na sam kolor czy na daną, ekskluzywną markę, bo to jest modne / lubiane / pożądane? Czy na to, co kładziemy na naszą skórę i jakie mogą być konsekwencje tych wyborów? - jak kto lubi... 

Jednakże w tym wypadku ja wybieram Essence (teoretycznie, bo szminek nie używam).

A w bonusie gęś. Pojęcia nie mam, co to za gatunek, ale to moi sąsiedzi, więc można ich tu przedstawić :)




Udostępnij:
Czytaj więcej

wtorek, 18 maja 2021

, , , ,

Endocare Tensage Serum

 

Kolejny kosmetyk ze "stajni" Endocare. Serum ujędrniająco-regenerujące, rozświetlające, zawierające czynniki wzrostu z filtratu ze śluzu ślimaka, kompleks Tensderm, czyli połączenie hydrolizowanych peptydów sojowych oraz wapnia, niacynamid, kolejną stabilną formę witaminy C, koenzym Q10, aminokwasy, antyoksydanty itd.

Skład: Aqua, Snail Secretion Filtrate, Hydrolyzed Soy Protein, Methyl Gluceth-20, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Dibutyl Adipate, Niacinamide, Propylene Glycol, Sodium Citrate, Squalane, 3-O-Ethyl Ascorbic Acid, Portulaca Oleracea Extract, Sericin, Sodium Hyaluronate, Mimosa Tenuiflora Bark Extract, Superoxide Dismutase, Glycerin, Tocopheryl Acetate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Ethylhexylglycerin, Isohexadecane, BHT, Citric Acid, Polysorbate 60, Potassium Sorbate, Hexylene Glycol, Pentylene Glycol, Phenoxyethanol, Fructose, Trehalose, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caprylyl Glycol, Lactitol, Xanthan Gum, Methylsilanol Hydroxyproline Aspartate, Disodium EDTA, Caesalpinia Spinosa Gum, Sodium, Carbomer, Parfum, Tromethamine.

Po raz kolejny mamy tu do czynienia z czynnikami wzrostu z filtratu ze śluzu ślimaka, o których pisałam w poprzednim poście (jednakże w mniejszej ilości). Serum zawiera również kompleksy nawilżające, podobnie jak w ampułkach z witaminą C. Mamy też proteiny sojowe,  wygładzające skórę, zatrzymujące wodę w warstwie rogowej naskórka. Serum zawiera tez tzw. super antyoksydant, którym jest dysmutaza ponadtlenkowa. Jest to naturalny enzym, obecny w komórkach, a odpowiadający za neutralizację wolnych rodników. Używana tu forma witaminy C to kwas 3-O-etylo-L-askorbinowy: jedna z najnowszych postaci witaminy C, charakteryzująca się bardzo dobra stablinością i wchłanialnością. Poza tym ekstrakt z portulaki pospolitej: antyoksydant, wykazuje działanie przeciwzapalne i łagodzące oraz wyciąg z kory mimozy - silny antyoksydant o właściwościach antybakteryjnych i przeciwzapalnych. Sa jeszcze: niacynamid, kwas hialuronowy, witamina E, wypełniacze, polepszacze, konserwanty, chelatory, substancje zapachowe.
Skład wg. mnie gorszy niż skład ampułek z witaminą C. Kilka substancji spokojnie można było sobie odpuścić. Czasem zbyt dużą uwagę przykłada się do właściwości sensorycznych produktu,  a tym w serum z Endocare nie można niczego zarzucić. Serum jest lekkie, ładnie się wchłania...ale...śmierdzi ! Ten smród starego plastiku i fakt, że mnie podrażnia (a mnie mało co podrażnia) sprawiły, że serum po ok 3 tygodniach prób używania wylądowało na piętach (a i tu nieszczególnie się sprawowało 😅 ). Całe szczęście, że jest mało wydajne.
Po jednym użyciu skóra na twarzy robiła się mocno napięta, czerwona, opuchnięta, na drugi dzień schodziła bardziej niż przy wprowadzaniu tretynoiny...
Kupiłam je u autoryzowanego sprzedawcy, nie ma więc mowy o jakiejś "podróbie", miało długą datę ważności, opakowanie nie było wcześniej otwierane. 
Serum ma w internecie różne opinie, często bardzo dobre, ale kilka jest podobnych do moich. Jako, że cena niska nie jest (w zależności od miejsca zakupu 35-55 euro) polecałabym jednak kupić z kimś "na spółkę". Czy w ogóle warto rozważać zakup? Podstawa składu jest dość obiecująca, wiele opinii jest bardzo dobrych. To, że nie sprawdziło się u mnie nie oznacza, że nie sprawdzi się u kogoś innego.
Udostępnij:
Czytaj więcej

niedziela, 16 maja 2021

, , , , ,

Endocare Radiance C Oil Free Ampoules


Ampułki z witaminą C w formie SAP (sól sodowa kwasu askorbinowego).

W wieloletnim poszukiwaniu satysfakcjonującego mnie serum z witaminą C natknęłam się na ampułki Endocare z serii Radiance. Mam dwa rodzaje : C Oil-free oraz C20 Proteoglycans. Tych drugich jeszcze nie używałam.

Skład: Snail Secretion Filtrate, Propylene Glycol, Aqua, Maltodextrin, Saccharide Isomerate, Hexylene Glycol, Polysorbate 20, PEG/PPG-20/6 Dimethicone, Sodium Ascorbyl Phospate, Sodium Chloride, Tocopheryl Acetate, Urea, Fructose, Glucose, Aspartic Acid, Glutamic Acid, Parfum, Polyquaternium-10, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Dextrin, Sucrose, Alanine, Hexyl Nicotinate, Phenoxyethanol, Sodium Citrate, Hydroxycitronellal, Coumarin, Geraniol, Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene

Substancje aktywne: 20% antiox system: 15% Sodium Ascorbyl Phospate + 3% Wit.E + 2% kwas cytrynowy, 8% Aqua Complex , 40(repair index) SCA (czynnik wzrostu z filtratu śluzu Cryptomphalus aspersa.

Podstawą kosmetyku są czynniki wzrostu (GF) z filtratu ze śluzu ślimaka (SCA) Cryptomphalus aspersa  , regulujące żywotną aktywność komórek, w tym mitogenezę, motogenezę, angiogenezę, chemotaksję i tworzenie macierzy zewnątrzkomórkowej. SCA ma właściwości regeneracyjne skóry o działaniu podobnym do czynnika wzrostu fibroblastów.  Ma ogromne zastosowanie przy oznakach starzenia wywołanych przez fotouszkodzenia, potrafi w pewnym stopniu spłycić nawet głębsze zmarszczki, wygładza drobne. Zdecydowanie zmniejsza przeznaskórkową utratę wody. Znacznie poprawia jędrność i elastyczność skóry, redukuje jej szorstkość. Zwiększa poziom kolagenu, jego syntezę i zmniejsza stany zapale tkanek. Efekty najbardziej widoczne są u kobiet 45-65 lat. Izomerat sacharydu (Saccharide Isomerate) jest podobny do kompleksu węglowodanów występującego w ludzkiej skórze. Znacznie skuteczniej niż inne substancje (np. mocznik czy gliceryna) wiąże wilgoć , przeciwdziała swędzeniu, szorstkości. SAP, czyli stabilna forma witaminy C, o której wspominałam już w poście o serum Exaglow.  Jest silnym antyoksydantem, ma właściwości rozjaśniające skórę, ma silne właściwości antybakteryjne i przeciwtrądzikowe, przez co często używana jest w kosmetykach do cery trądzikowej czy tłustej. Witamina E jest bardzo silnym przeciwutleniaczem, redukującym wolne rodniki. Chroni przed procesem fotostarzenia skóry, bierze udział w procesach odbudowy naskórka, przeciwdziała suchości i szorstkości, działa synergistycznie z witaminą C. Kompleks Hygroplex HHG (tu jako Aqua Complex: połączenie glikolu heksylenowego, fruktozy, glukozy, sukrozy, mocznika, dekstryny, alaniny, kwasu glutaminowego, asparaginowego i nikotynianu heksylu): podobny do NMF (naturalnego czynnika nawilżającego), ma wysokie zdolności do wiązania wody w skórze. Jest wyjątkowo skuteczny w pielęgnacji cery starzejącej się i suchej, może być używany w pielęgnacji cer każdego rodzaju i wieku, a wymagających silnego nawilżenia. Poza tym mamy tu glikol propylenowy wspomagający przenikanie substancji aktywnych, stanowiący również nośnik dla składników trudniej rozpuszczalnych, kilka "poprawiaczy" odczucia przy aplikacji, konserwant, chelator, emulgator i substancje zapachowe.

Zawartość ampułek skomponowana jest dosyć ciekawie, choć na pewno pozbyłabym się substancji zapachowych. Pomimo, że z założenia głównym składnikiem aktywnym ma tu być witamina C to uważam, że gwiazdą są zdecydowanie czynniki wzrostu z filtratu ze śluzu ślimaka. Obecna w ampułce forma witaminy C nie należy do moich faworytów, ponieważ skierowana jest głównie do cer z problemami trądzikowymi. 

Odczucia przy aplikacji są w porządku, choć czuć lekką oleistość glikolu i lepkość SAP. Ampułka absolutnie nie podrażnia. Stosowałam ją przed wprowadzeniem kwasu traneksamowego, więc mogę określić, iż wpływa na wyrównanie kolorytu cery, choć w niewielkim stopniu. Nakładana solo, pod filtr, nie wymaga użycia dodatkowego serum, czy kremu (w przypadku cery podobnej do mojej). Nawilża wystarczająco. Działanie określam na plus, choć dla mnie bez "fajerwerków". Aczkolwiek nie wykluczam powrotu, o ile nie znajdę lepszego zastępstwa. Uważam, że to bardzo dobra opcja dla cer ze zmianami zapalnymi bądź bliznami potrądzikowymi.

30 sztuk ampułek po 2ml każda kosztuje ok. 46 euro. Jedna ampułka wystarcza mi na trzy razy (twarz, szyja i dekolt) - są więc bardzo wydajne. Otwarta ampułka, przechowywana w niższej temperaturze powinna być użyta w ciągu trzech dni.

Udostępnij:
Czytaj więcej

piątek, 14 maja 2021

, , , , , ,

Serum z kwasem traneksamowym Exaglow od Facetheory


Serum Exaglow to moje pierwsze spotkanie z marką Facetheory. Zawiera 5% kwasu traneksamowego, niacynamid, stabilną formę witaminy C, kwas mlekowy, kwas hialuronowy oraz wyciąg z lukrecji. Serum ma działanie przeciwpigmentacyjne i rozjaśniające. Zawiera antyoksydanty oraz substancje nawilżające.

Skład: Aqua, propanediol, tranexamic acid, niacinamide (vitamin B3), lactic acid, sodium ascorbyl phosphate , glycerin, sodium anisate, , sodium levulinate, glycyrrhiza glabra (liquorice) root extract, gellan gum, sodium phytate, sodium hyaluronate, citric acid, potassium sorbate.

Skład, jak widać, jest bardzo prosty, nie ma zbędnych wypełniaczy. Substancje aktywne wzajemnie się uzupełniają, tworząc efektywną i bardzo przyjemną formułę.

Propanediol - nawilżający glikol roślinny, rozpuszczalnik, promotor przenikania. Pomaga wprowadzić do kosmetyku substancje słabo rozpuszczalne w innych mediach. Później widzimy gwiazdę serum: kwas traneksamowy. Początkowo znany jako substancja przeciwkrwotoczna, przyczynia się do skuteczności leczenia pokrzywki, świądu, różnych stanów zapalnych skóry. Świetnie sprawdza się w przypadku cery z trądzikiem różowatym. Kwas traneksamowy jest wykorzystywany w leczeniu przebarwień. Działa na różnych etapach melanogenezy, eliminuje widoczne przebarwienia i zapobiega powstawaniu nowych. Blokuje produkcję melaniny wywołanej promieniowaniem UV, zapobiega jej kumulacji, zmniejsza aktywność melanocytów. Oprócz działania rozjaśniającego wykazuje również działanie nawilżające. Używany jest przy przebarwieniach posłonecznych, hormonalnych, pozapalnych oraz przy dyskolorycie cery. Jest łagodny dla skóry. Kolejny składnik to znany i lubiany niacynamid. Jest to silny antyoksydant, hamuje syntezę melaniny - działa więc rozjaśniająco, reguluje pracę gruczołów łojowych, ma zdolność zwężania porów, posiada właściwości przeciwzapalne, łagodzi zaczerwienienia. Jednak w wysokich stężeniach potrafi tymczasowo rozszerzyć naczynia krwionośne. Stabilizuje w pewnym stopniu (jak i inne antyoksydanty) filtry UV, zwłaszcza te starszej generacji, w kremach SPF, podnosi nieco ochronę UVB. Kwas mlekowy jest jednym z głównych składników NMF czyli naturalnego czynnika nawilżającego. Wpływa na nawodnienie i nawilżenie skóry, utrzymuje właściwy poziom nawilżenia skóry, posiada właściwości złuszczające, antybakteryjne, przeciwstarzeniowe. Pełni funkcję regulatora PH. Sodium Ascorbyl Phospate (SAP)- sól sodowa witaminy C : stabilna forma witaminy C, posiada właściwości rozjaśniające, antyoksydacyjne, ale i antybakteryjne i przeciwtrądzikowe. Jest łagodna dla skóry. Ta forma witaminy C wykazuje się dużą efektywnością w redukcji stanów zapalnych skóry. Glicerynę można chyba pominąć, choć warto wspomnieć o jej niedocenianych właściwościach nawilżających. Tu, wydaje mi się, wraz z wodą , solą sodową kwasu anyżowego (sodium anisate) oraz solą sodową kwasu lewulinowego (sodium levulinate) stanowi składnik delikatnego, ale bardzo skutecznego konserwantu. Ekstrakt z lukrecji gładkiej : bomba antyoksydacyjna, jeden z najsilniej działających przeciwutleniaczy pochodzenia naturalnego. Rozjaśnia i redukuje zaczerwienienia. Zmiękcza, nawilża, wspomaga leczenie np. zmian atopowych. W serum mamy jeszcze wodę, substancje żelujące, regulatory kwasowości, kwas hialuronowy, substancję chelatującą.

PH serum wynosi ok. 5,5. Kwas traneksamowy nie wymaga niskiego PH, Optymalna formulacja wynosić powinna pomiędzy 5 a 8. Więcej o tym kwasie można poczytać między innymi tu i tu.
Sól sodowa kwasu askorbinowego, jak też i kilka innych form witaminy C wymaga wyższego PH niż sam kwas askorbinowy. Dla SAP optymalne jest PH 6- 7, jednakże przy nieco niższych temperaturach (poniżej 20 stopni) w nieco niższych PH jest również bardzo stabilna. Więcej tu.
Dlatego też, jak sądzę, na opakowaniu serum podana jest informacja, aby przechowywać je w ciemnym i chłodnym miejscu.

Działanie serum ukierunkowane jest na rozjaśnianie przebarwień i zapobieganie im. Nie mam melazmy ani dużej skłonności do przebarwień. Dlaczego więc takie serum? Od ok. 2 lat moja cera twarzy jest ciemniejsza od pozostałych części ciała. Pomimo, iż od ponad 15 lat nie opalam się, unikam słońca, stosuję kremy z filtrami UV w zalecanej ilości (mniej lub bardziej regularnie...). Chciałabym wypróbować dostępne kosmetyczne preparaty mogące nieco skórę rozjaśnić.

Czy to serum zdaje egzamin? Odnoszę wrażenie, że tak. Nie jest to jakieś ekstremalne rozjaśnienie, ale cera ma zdecydowanie bardziej równomierny koloryt, jest nieco jaśniejsza, zaczerwienienia są zredukowane. Wydaje mi się, ze naczynka są też jakby bledsze - choć wiadomo, że naczynek kosmetykami zlikwidować się nie da. 

Serum ma przyjemną, żelową konsystencję, nie jest lepiące, ładnie wchłania się, jest bezzapachowe. 

To jeden z bardzo niewielu preparatów w Europie, gdzie kwas traneksamowy występuje w stężeniu 5%. Cena serum nie jest wysoka: na europejskiej stronie marki jest to ok 23 euro, ale bardzo często mają spore promocje, nawet ok. 50%, prawie zawsze promocja 20% (kod widoczny na stronie głównej), cena przesyłki w całej Europie to 4,99 euro przy zakupach do 30 euro, powyżej przesyłka za darmo.

Skład, walory użytkowe, dostępność (uważam, że warunki przesyłki do EU rekompensują fakt, iż zamawiać można tylko u nich na stronie) oraz cena stawiają Exaglow w czołówce preparatów z kwasem traneksamowym, dostępnych w Europie. 

Na pewno kiedyś do niego wrócę, z Facetheory mam jeszcze serum z 2% kwasem salicylowym, ktore czeka na zwolnione miejsce. Bardzo interesuje mnie jeszcze serum Regena C30 z 30% etylowanym kwasem askorbinowym, które może stanowić tańszą alternatywę dla słynnego NIOD EAA. 

Kosmetyki Facetheory nie zawierają żadnych szkodliwych czy kontrowersyjnych substancji (wyszczególnione u nich na stronie),  nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego i nie są testowane na zwierzętach.

Udostępnij:
Czytaj więcej
, , ,

Moja pielęgnacja dzienna | wiosna 2021


Na zdjęciu brakuje kremu SPF (będzie oddzielny post) i dodatkowego kremu, którego używam pod bardziej "suche" filtry. Pielęgnacja "podoczna', oczyszczanie i omówienie poszczególnych kosmetyków znajdziecie w kolejnych postach.

W skrócie: myję twarz delikatnym żelem, następnie lekko spryskuję twarz hydrolatem, na jeszcze wilgotną nakładam Exaglow Serum, czekam ok.1 minuty, nakładam ampułkę Endocare Radiance C-Oil Free, a potem wmasowuję kilka kropel The Ordinary Resveratrol 3% Ferulic Acid 3%. Czekam około 20-tu minut i nakładam krem z filtrem. Jeśli nakładam bardzo matowy Make P:Rem bądź matujący Nivea - po serum z The Ordinary używam odrobinę kremu różanego z Tobo-Mali.

Pierwszym kosmetykiem porannej rutyny po oczyszczaniu i jedynym kosmetykiem, o którym wspomnę troszkę więcej w tym poście jest hydrolat.. Zwykle kupuję innej marki, ale ten sprawdza się bardzo dobrze. Wolę hydrolaty od standardowych toników. Hydrolat z Mohani ma świetny atomizer, pięknie pachnie różą - niezbyt mocno, świetnie łagodzi. Jest idealnym "podkładem" pod pozostałą pielęgnację. Świetnie sprawdza się jako mgiełka wykańczająca makijaż (nie utrwalająca) scalając poszczególne jego warstwy i zdejmując efekt nadmiernej pudrowości. Można spryskiwać nim również gąbkę do makijażu. Skład ma bardzo prosty: bo jest to po prostu woda różana.

Kolejny etap to serum Exaglow z 5% kwasu traneksamowego. To jest mój pierwszy kosmetyk marki Facetheory (w kolejce czeka jeszcze jeden). Facetheory ma w ofercie bardzo ciekawe produkty, z interesującymi składami. Nie są to produkty naturalne, ale składy nie należą też do 'śmieciowych". 

Kiedy Exaglow wchłonie się nakładam ampułkę z witaminą C z Endocare. Było mi dość trudno znaleźć odpowiedni preparat z tą witaminą, bo kwasu askorbinowego, ze względu na słabą stabliność, nie lubię. Poza tym nie daje u mnie spektakularnych efektów. Moim zdecydowanym faworytem jest stabilna olejowa forma witaminy C: tetraizopalmitynian askorbylu (Tetrahexyldecyl Ascorbate), ale tę wolę zdecydowanie na noc. W ampułkach Endocare Oil-Free mamy sól sodową kwasu askorbinowego (SAP: sodium ascorbyl phospate).

Bezpośrednio na serum z ampułki nakładam prostą kompozycję antyoksydantów z The Ordinary: Resveratrol 3% Ferulic Acid 3%. Resweratrol i kwas ferulowy, jako bardzo silne antyoksydanty stanowią doskonałe uzupełnienie wcześniejszych preparatów. Jednak tu formuła jest bardziej "olejowa" w odczuciu (serum oparte jest na propandediolu, nie jest to, oczywiście, olej, ale daje podobne wrażenie sensoryczne). I tu czasem napotykam problem: nie wszystkie kremy SPF leżą na takim serum dobrze. Niektóre mażą się, jakby rozpuszczają, nie chcą się wchłaniać bądź rolują. Dlatego pod takie filtry, jak i pod te matujące nakładam jeszcze odrobinkę kremu, który niejako zmienia zachowanie się propanediolu na skórze. Obecnie jest to krem różany z Tobo-Mali, ale czasem i Bioderma Cicabio czy jakieś próbki, które mam do przetestowania.

Moja pielęgnacja dzienna ukierunkowana jest na wyrównanie kolorytu i antyoksydację. Uważam, że bardzo dobrze wspiera działania kremów z SPF. Ogólnie rzecz biorąc pod filtr spokojnie wystarczyłoby jedno, mocno antyoksydacyjne serum, ale nie znalazłam jeszcze takiego, które byłoby kompleksową odpowiedzią na moje potrzeby. 

Udostępnij:
Czytaj więcej

niedziela, 9 maja 2021

, , , , , ,

Tobo-Mala czyli cud, miód i róża z pietruszką


To są cuda. To spełnione marzenia każdego miłośnika kosmetyków naturalnych i samodzielnie kręconych. Miłość od pierwszego wejrzenia.

Ale do rzeczy. Kremy z Tobo+Mali pierwszy raz zobaczyłam u Marysi @mosquco. Zainteresowana weszłam na ich stronę, popatrzyłam na składy i przepadłam. Nie dlatego, że zawierają tylko naturalne składniki, ale dlatego, że ich dobór jest świetnie przemyślany. Nie znajdziecie tu byle jakiego emulgatora, tanich olejów (w dodatku w nikłej ilości) i dorzuconego "z łaski" ekstraktu. Wartościowe oleje są wysoko w składzie, emulgator jest jednocześnie bardzo dobrym promotorem przenikania. Krem różany zawiera roślinne peptydy i koenzym Q10.

Skład: aqua [woda], rosa canina (rosehip) fruit oil [olej z dzikiej róży], helianthus annuus (sunflower) seed oil [olej ze słonecznika], rubus idaeus (raspberry) seed oil [olej z pestek malin], ribes nigrum (black currant) seed oil [olej z czarnej porzeczki], cetearyl olivate, sorbitan olivate [naturalny emulgator], squalane [skwalan], sodium lactate [mleczan sodu], glycerin [gliceryna roślinna], butyrospermum parkii [organiczne masło shea], cetyl alcohol [alkohol cetylowy], gluconolactone, sodium benzoate [naturalny konserwant], Tocopherol Acetate [witamina E], pisum sativum (pea) extract [ekstrakt z zielonego groszku], hydrolysed lupine (lupine) seed extract [ekstrakt z łubinu], rosa canina (rosehip) fruit extract [ekstrakt z dzikiej róży], ubichinon [koenzym Q10], rose otto [olejek z róży damasceńskiej], Hyaluronic Acid [kwas hialuronowy mało- i wielkocząsteczkowy], Citrus Limon Peel, Limonene*, Citral*, Linalool*, Geraniol*. * naturalny składnik olejku eterycznego.

Krem pietruszkowy pod oczy - i znów bogactwo odpowiednio dobranych pod kątem skóry wokół oczu olei, składniki nawilżające, poprawiając mikrocyrkulację, rozjaśniające. Mamy tu min. kofeinę oraz najdroższą, stabilną i bardzo efektywną formę witaminy C: Tetrahexyldecyl Ascorbate.

Skład: aqua [woda], carum petroselinum (parsley) seed oil [olej z nasion pietruszki], cucumis sativus (cucumber) seed oil [olej z nasion ogórka], butyrospermum parkii [organiczne masło shea], cetearyl olivate, sorbitan olivate [naturalny emulgator], squalane [skwalan], helianthus annus (sunflower) seed oil [olej ze słonecznika], cannabis sativa (hemp) seed oil [olej z konopi], vegetable glycerine [gliceryna roślinna], cetyl alcohol [alkohol cetylowy], tetrahexyldecyl ascorbate [witamina C], tocopherol acetate [witamina E], caffeine [kofeina], gluconolactone, sodium benzoate [naturalny konserwant], hyaluronic acid [kwas hialuronowy mało- i wielkocząsteczkowy]

Krem ma cudowną wręcz konsystencję, jakby zbitego, bogatego musu (zazdroszczę homogenizatora !). Niesamowicie koi już od pierwszego użycia. Wygładza, odżywia. Używam go dopiero od kilku dni a już śmiało mogę powiedzieć, że to najlepszy krem pod oczy z przedziału kosmetyki naturalnej. I biorę za to stwierdzenie pełną odpowiedzialność. To jest mój krem "potretynoinowy" (tretynoinę stosuję także pod oczy). Doskonale spisuje się jako łagodzący opatrunek.

Nie będę analizować pełnych składów, ponieważ większość substancji jest doskonale znana. Chciałabym natomiast zwrócić uwagę na użyty emulgator: Olivem 1000 (cetearyl olivate, sorbitan olivate). Jest to jeden z niewielu emulgatorów, który oprócz właściwości emulgujących, nawilżających i lekko natłuszczających ma właściwości tworzenia emulsji ciekłokrystalicznych, naśladujących układ bariery hydrolipidowej w skórze, co czyni go doskonałym promotorem przejścia dla substancji aktywnych. Produkowany jest z surowców naturalnych, akceptowany przez wszystkie organizacje certyfikujące.

Miałam jeszcze okazję przetestować krem Konopie + B5 i Ogórek. Pierwszy bardzo kojący, odżywczy, idealny do regeneracji bariery naskórkowej. Drugi bardzo delikatny, silnie nawilżający. Oba zamierzam zamówić w przyszłości. Bardzo dziękuję Marysi @mosquco za próbki.

Kremu różanego jeszcze nie otwierałam. Ale coś mi mówi, że zachwyci mnie tak, jak "Pietruszka". Za jakiś czas więc napiszę o nich więcej.

Parę słów o zamówieniu i obsłudze klienta: na medal ! Nie dość, że koszt wysyłki zagranicznej bardzo przystępny to jeszcze wysyłka błyskawiczna, kremy bardzo dobrze opakowane (ekologicznie), a do zamówienia dołączony odręcznie napisany liścik. Dziękuję Tobo-Malo :).

Udostępnij:
Czytaj więcej