Na zdjęciu brakuje kremu SPF (będzie oddzielny post) i dodatkowego kremu, którego używam pod bardziej "suche" filtry. Pielęgnacja "podoczna', oczyszczanie i omówienie poszczególnych kosmetyków znajdziecie w kolejnych postach.
W skrócie: myję twarz delikatnym żelem, następnie lekko spryskuję twarz hydrolatem, na jeszcze wilgotną nakładam Exaglow Serum, czekam ok.1 minuty, nakładam ampułkę Endocare Radiance C-Oil Free, a potem wmasowuję kilka kropel The Ordinary Resveratrol 3% Ferulic Acid 3%. Czekam około 20-tu minut i nakładam krem z filtrem. Jeśli nakładam bardzo matowy Make P:Rem bądź matujący Nivea - po serum z The Ordinary używam odrobinę kremu różanego z Tobo-Mali.
Pierwszym kosmetykiem porannej rutyny po oczyszczaniu i jedynym kosmetykiem, o którym wspomnę troszkę więcej w tym poście jest hydrolat.. Zwykle kupuję innej marki, ale ten sprawdza się bardzo dobrze. Wolę hydrolaty od standardowych toników. Hydrolat z Mohani ma świetny atomizer, pięknie pachnie różą - niezbyt mocno, świetnie łagodzi. Jest idealnym "podkładem" pod pozostałą pielęgnację. Świetnie sprawdza się jako mgiełka wykańczająca makijaż (nie utrwalająca) scalając poszczególne jego warstwy i zdejmując efekt nadmiernej pudrowości. Można spryskiwać nim również gąbkę do makijażu. Skład ma bardzo prosty: bo jest to po prostu woda różana.Kolejny etap to serum Exaglow z 5% kwasu traneksamowego. To jest mój pierwszy kosmetyk marki Facetheory (w kolejce czeka jeszcze jeden). Facetheory ma w ofercie bardzo ciekawe produkty, z interesującymi składami. Nie są to produkty naturalne, ale składy nie należą też do 'śmieciowych".
Kiedy Exaglow wchłonie się nakładam ampułkę z witaminą C z Endocare. Było mi dość trudno znaleźć odpowiedni preparat z tą witaminą, bo kwasu askorbinowego, ze względu na słabą stabliność, nie lubię. Poza tym nie daje u mnie spektakularnych efektów. Moim zdecydowanym faworytem jest stabilna olejowa forma witaminy C: tetraizopalmitynian askorbylu (Tetrahexyldecyl Ascorbate), ale tę wolę zdecydowanie na noc. W ampułkach Endocare Oil-Free mamy sól sodową kwasu askorbinowego (SAP: sodium ascorbyl phospate).
Bezpośrednio na serum z ampułki nakładam prostą kompozycję antyoksydantów z The Ordinary: Resveratrol 3% Ferulic Acid 3%. Resweratrol i kwas ferulowy, jako bardzo silne antyoksydanty stanowią doskonałe uzupełnienie wcześniejszych preparatów. Jednak tu formuła jest bardziej "olejowa" w odczuciu (serum oparte jest na propandediolu, nie jest to, oczywiście, olej, ale daje podobne wrażenie sensoryczne). I tu czasem napotykam problem: nie wszystkie kremy SPF leżą na takim serum dobrze. Niektóre mażą się, jakby rozpuszczają, nie chcą się wchłaniać bądź rolują. Dlatego pod takie filtry, jak i pod te matujące nakładam jeszcze odrobinkę kremu, który niejako zmienia zachowanie się propanediolu na skórze. Obecnie jest to krem różany z Tobo-Mali, ale czasem i Bioderma Cicabio czy jakieś próbki, które mam do przetestowania.
Moja pielęgnacja dzienna ukierunkowana jest na wyrównanie kolorytu i antyoksydację. Uważam, że bardzo dobrze wspiera działania kremów z SPF. Ogólnie rzecz biorąc pod filtr spokojnie wystarczyłoby jedno, mocno antyoksydacyjne serum, ale nie znalazłam jeszcze takiego, które byłoby kompleksową odpowiedzią na moje potrzeby.
Zastanawiam sie czy ma sens nakładanie dodatkowego resweratrolu na moje serum z kawasem ascorbinowym, które już ma w go w składzie? Mam na myśli dodanie dodatkowego antyoksydantu z rana, pod krem. Skończyłam serum z koenzymem q10. Stosuje filtry mineralne.
OdpowiedzUsuńA czemu nie? Jeśli masz jeszcze jeden kosmetyk z resweratrolem to nakładaj śmiało. Natomiast jeśli w Twoim serum jest go min. 0,5% to dodatkowego kupować nie musisz. Ja bardzo lubię resweratrol (i pycnogenol) - więc zawsze dokładam, dopóki mi się na jakiś czas nie znudzi :)
Usuń